Problemy wychowawcze » W domu

Sylwester, petardy i burza



Każdego roku ukazuje się mnóstwo artykułów na temat zagrożenia, jakim dla naszych psów są sylwestrowe fajerwerki. Piszemy, ostrzegamy, mimo to na przełomie roku dziesiątki psów przeżywa niewyobrażalny stres. Często jest on tak silny, że można go porównać z odczuciami ludzi podczas bombardowania. Pies jest w skrajnej panice, odgłosy petard odbiera jako zagrożenie życia i próbuje uciec w jakieś bezpieczne miejsce. Zdarza się, że wyprowadzony przez niefrasobliwego właściciela w zbyt luźnej obroży a czasem nawet bez smyczy, na skutek huku petardy wpada w popłoch, wyrywa się i pędzi przed siebie. Niektóre z nich nigdy się nie odnajdują, gubią się lub giną pod kołami samochodu. Pozostaje rozpacz, wyrzuty sumienia i strach co powiedzieć dzieciom, które na skutek braku wyobraźni rodziców straciły przyjaciela, a przecież tak łatwo można było temu zapobiec. Pies się z tym lękiem sam nie oswoi, za rok będzie on jeszcze silniejszy.

Psy słyszą od nas lepiej, bez problemu odbierają dźwięki, które znajdują się całkowicie poza zasięgiem ludzkiego ucha. Dlatego też ich reakcja na hałas może być dla nas trudna do wyobrażenia. Właściciele wielu psów, zarówno dużych, jak i małych znają ją bardzo dobrze, bo co roku, podczas sylwestrowego oczekiwania na noworoczny toast i oni i ich psy przeżywają ciężkie chwile. Co dziwne, na kotach najgłośniejsze nawet petardy nie robią najmniejszego wrażenia.

Tych lęków nie wolno lekceważyć, ponieważ może się zdarzyć, że po jednej wiosennej burzy lub głośnych sylwestrowych fajerwerkach nasze psy będą na każdy większy hałas reagować panicznym lękiem i chęcią ucieczki. Oczywiście nie wszystkie, wiele z nich nie boi się hałasu, ale są i takie, których reakcja na hałas jest niewyobrażalna: drżą, dyszą, biegają po całym pokoju, chowają się po kątach, moczą się ze strachu i nie dadzą się uspokoić. A jeśli znajdą się na ulicy pędzą przed siebie i nierzadko wpadają pod samochód. Właściciele szukają ich potem całymi tygodniami i nie zawsze znajdują. Tych lęków nie wolno lekceważyć, bo hałas potrafi pozostawić trwały ślad w psiej psychice. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę i jak najwcześniej zmierzyć się z tym problemem.


Oswajanie z hałasem zaczyna się już w hodowli, szczenięta powinny się wychowywać wśród ludzi, obok bawiących się dzieci, przy dźwiękach radia lub telewizora. Można co jakiś czas, najlepiej podczas zabawy, na moment zwiększyć natężenie dźwięku, żeby przyzwyczaić je do nagłych stuków i krzyków. Natomiast hodowcy, którzy odchowują szczenięta na przełomie roku, powinni je chronić przed dźwiękiem petard, jeśli do tej pory nie zostały do hałasu przyzwyczajone. Najlepiej, żeby ten czas spędziły w pomieszczeniu, które nie ma okien (łazienka, przedpokój), lub ma ich niewiele. Doświadczony hodowca obserwując ich zachowanie potrafi ocenić, które z nich jest szczególnie wrażliwe i próbować oswoić je z hałasem, jeszcze zanim trafi do nowego domu. Dlatego warto kupić szczenię od dobrego hodowcy, który wie, co to jest socjalizacja. 

Każdy opiekun psa dysponuje całym arsenałem środków, które wyjątkowo lękliwemu stworzeniu mogą pomóc w oswojeniu się z hałasem. Wprawdzie nie jesteśmy w stanie przygotować psa na to, że na ulicy z wielkim hukiem pęknie samochodowa opona, natomiast sylwestrowe petardy możemy przewidzieć ze stuprocentową pewnością i odpowiednio się do tego przygotować.

Przyzwyczajanie psa do hałasu powinno odbywać się stopniowo, bez zbędnego pośpiechu. Do ćwiczeń najlepszy jest telewizor, film akcji i delikatne wzmacnianie dźwięku, w miarę jak pies się do niego przyzwyczaja i przestaje na niego reagować. Najpierw włączamy dźwięk kiedy pies jest w sąsiednim pokoju a potem bardzo powoli, w miarę jak przestaje na niego reagować można go do niego przybliżyć. Nie ma potrzeby, by ucząc psa żyć w nieustannym hałasie, wystarczy kilkanaście minut ćwiczeń dziennie, najlepiej w trakcie zabawy. Do następnego etapu, czyli kolejnego wzmocnienia dźwięku przystępujemy dopiero wtedy, kiedy poprzedni został zaliczony. Oswajanie psa z hałasem i budowanie jego wiary we własne siły jest bardzo ważne, podobnie jak spokój opiekuna, bo kiedy nadejdzie burza, odpalanie petard lub jakiś nieprzewidziany huk i właściciel będzie cały w nerwach, że pies zacznie szaleć ze strachu, on to oczywiście wyczuje i z pewnością wpadnie w panikę.

Jest oczywiste, że pies w stresowej sytuacji oczekuje wsparcia swojego opiekuna. I nie może się na nim zawieść. Podstawą skuteczności jego działania jest wyraźne rozróżnienie dwóch najczęściej stosowanych sposobów uspokajania psa:
  • użalanie się nad nim i pocieszanie go płaczliwym głosem, jaki to on jest biedny. Jest to niestety działanie bardzo częste, choć najgorsze z możliwych. Pocieszanie zwiększa jego lęk i utwierdza go w przekonaniu, że jest powód do obaw, skoro nawet jego pan go podziela. Zamiast informacji że „nie ma się czego bać” pies otrzymuje komunikat: „grozi nam niebezpieczeństwo, jesteś mądry, bardzo dobrze, że się boisz”.
  • uspokojenie i przekazanie mu pozytywnego nastawienia, że nic nadzwyczajnego się nie dzieje i nie ma powodu do obaw. Pies bardzo często przychodzi do swojego opiekuna, bo przy nim czuje się bezpieczniej. Trzeba go wtedy mocno przytulić, bo to pomaga zlikwidować stres i działa uspokajająco, nakryć kocykiem w taki sam sposób jak to robimy codzienne. Istotne jest to, żeby robić to z pozytywnym nastawieniem, zachowujemy spokój i staramy się przekazać mu sygnał, że nic złego się nie dzieje i przy nas jest całkowicie bezpieczny. To jest trochę tak jak byśmy mu chcieli powiedzieć: "no nie wygłupiaj sie stary, przecież to tylko trochę hałasu, nie ma się czego bać."

doskonały sposób na spędzenie sylwestrowej nocy
 
Po regularnych ćwiczeniach mających na celu oswojenie psa z hałasem jest wielce prawdopodobne, że sylwestrowe petardy nie zrobią na nim większego wrażenia i mamy szansę spędzić tę noc spokojnie. Dla tych, którzy nie zdążyli przyzwyczaić psa do hałasu, lub wciąż jeszcze nie są pewni, jak na niego zareaguje, zamieszczamy kilka rad:
  • Na początek to co najważniejsze: pies, który boi się hałasu i strzałów nigdy nie powinien zostać sam w domu. Jeśli wybieramy się na bal, koniecznie trzeba znaleźć kogoś, kto nie jest entuzjastą sylwestrowych zabaw i chętnie dotrzyma mu towarzystwa. Dobrze by było, żeby był to ktoś z rodziny, lub osoba blisko zaprzyjaźniona z psem.
  • Do spędzenia sylwestrowej nocy wybieramy to pomieszczenie, do którego najmniej dociera uliczny hałas. Okna zasłaniamy kotarami, lub nawet kocami, zamykamy żaluzje i rolety, żeby nie było widać odbłysków petard. Włączamy radio lub telewizor z muzyką lub niepowodującymi lęku odgłosami.
  • Na spacer wyprowadzamy psa odpowiednio wcześniej, zanim rozpocznie się odpalanie petard. Zapinamy dość ciasno obrożę, żeby spłoszony wystrzałem się z niej nie wyswobodził. W żadnym przypadku nie trzymamy go na smyczy automatycznej, która w każdej chwili może się rozwinąć, ale na krótkiej, bardzo solidnej smyczy skórzanej lub parcianej, zapiętej na mocnym, bezpiecznym karabińczyku. Zamiast obroży mogą być również dobrze dopasowane i starannie zapięte szelki. Pamiętajmy, że im większy i silniejszy jest pies, tym te zabezpieczenia muszą być solidniejsze. Przypięcie elementu odblaskowego ułatwi zlokalizowanie psa podczas ewentualnej ucieczki. Przy okazji rada: jeśli pies ucieka, nigdy go nie gonimy tylko biegniemy w odwrotnym kierunku przywołując go go do siebie, wówczas pobiegnie za nami. Wystarczy przykucnąć, żeby podszedł i dał się przytrzymać.
  • Każdy pies powinien mieć zawsze dobrze zamocowaną adresówkę z numerem telefonu właściciela na wypadek gdyby się zgubił. Ktokolwiek, kto się nim zaopiekował, będzie próbował ustalić kontakt do jego opiekuna. Kilka razy zdarzyło mi się w takiej sytuacji dzwonić do właściciela, który natychmiast się zjawiał, szczęśliwy, że odnalazł swojego przyjaciela. Pies, który ma wszczepionego chipa, również powinien mieć adresówkę a w niej oprócz numeru telefonu właściciela informację, że należy odczytać chip, ponieważ bardzo często osoba, która zaopiekowała się psem nie wie, że coś takiego istnieje i że to pozwoli odnaleźć właściciela.
  • Na sylwestrowy spacer powinna wyjść z psem osoba dorosła, która jest w stanie nad nim zapanować, bo jeśli zacznie się wyrywać, dziecko nie będzie miało dość sił, by go utrzymać. Pies może się wyrwać i uciec. Nie wolno narażać dziecka na taki stres. Wychodzimy więc odpowiednio wcześniej, prowadzimy psa od razu tam, gdzie się zazwyczaj załatwia, bo to pozwoli skrócić czas spaceru.
  • Jak tylko się załatwi, wracamy do domu i zachowujemy się naturalnie, tak jak każdego dnia. Pamiętajmy, że pies ma doskonale wykształcony szósty zmysł, bardzo szybko wyczuje nerwowość swojego opiekuna i odbierze ją jako ostrzeżenie. Pocieszanie go płaczliwym głosem powoduje skutek odwrotny do zamierzonego, zamiast się uspokoić, zacznie się bać. Jeśli pewniej czuje się w budce lub jakimś kącie, nie próbujmy go stamtąd wyciągać, bo pies sam wie najlepiej co daje mu większe poczucie bezpieczeństwa.
  • Bardzo wskazane jest zajęcie psa zabawą, mała powtórka wyuczonych ćwiczeń i komend oraz pachnący, gwarantujący długotrwałe zajęcie smakołyk. Wszystko to oczywiście odpowiednio wcześniej, bo jeśli już wpadnie w panikę, są małe szanse, żeby cokolwiek zdołało odwrócić jego uwagę. Doskonale sprawdzają się naturalne gryzaki lub zabawka typu KONG, napełniona pachnącymi kawałkami wędliny lub smakołykami.
  • W handlu dostępne są specjalne, wyciszające feromony, które stosuje się identycznie, jak wiele kosmetyków i wszystkie środki odwaniające: osłaniając psu oczy, rozpyla się je bezpośrednio z pojemnika. Można również zastosować dające podobny efekt urządzenie, które kilka godzin wcześniej trzeba włączyć do kontaktu.
  • Jeśli obawiamy się, że mimo ćwiczeń nie wszystkie lęki zostały opanowane, można zaopatrzyć się w ziołowe leki uspokajające, żeby nie dopuścić do stanu, który w psychice psa może pozostawić ślad na całe życie. Podanie leku musi być oczywiście kilka dni wcześniej skonsultowane z lekarzem weterynarii.
Ostrzegamy przed środkiem uspokajającym o nazwie Sedalin, który, choć zalecany przez niektórych lekarzy weterynarii, wśród właścicieli psów nie ma dobrej opinii. W ulotce producent informuje, że lek działa na motorykę ciała, ale nie ma ujemnego działania na świadomość psa. W praktyce pies cały czas trzęsie się ze strachu, bo lek go nie uspokaja, ma natomiast poważne problemy z poruszaniem się, zatacza się, obija o meble i przewraca. To dodatkowo zwiększa jego stres i pogarsza stan emocjonalny, bo do lęku z powodu wystrzałów dołącza się poczucie jeszcze większego zagrożenia - niemożność zastosowania podstawowej reakcji obronnej: schowania się lub ucieczki. Ta sytuacja bardzo głęboko koduje się w jego pamięci i w przyszłości lęk przybiera jeszcze ostrzejszą formę. Trudno się temu dziwić, skoro po zastosowaniu tego środka pies przeżywa to samo co człowiek, który zobaczył, że na pustej ulicy zbliża się do niego jakiś podejrzany typ z kijem baseballowym w dłoni, a on ma nogi jak z waty i nie może uciekać. Starajmy się więc popracować nad psychiką psa i nie narażajmy go nigdy na takie doznania.


Wzorem niemowląt, które są spokojniejsze i śpią lepiej, kiedy są ciasno zawinięte w kocyk, spróbowano także zastosować tę metodę u zwierząt. Od pewnego czasu produkuje się już dostępne w sklepach zoologicznych kamizelki antystresowe. Okazało się jednak, że nie tylko one, ale również zwyczajne owijanie psa pasem tkaniny lub szerokim elastycznym bandażem daje podobne efekty, pozostaje w zgodzie z zasadami akupresury, a także stosowanej w przypadku problemów behawioralnych filozofii Tellington Touch. Zapewnia to psu komfort i daje doskonałe efekty: dzięki odpowiedniemu naciskowi w różnych punktach ciała poprawia krążenie, ogranicza napięcie oraz działa uspokajająco i zwiększa równowagę emocjonalną psa.

Naturalne metody radzenia sobie z różnego rodzaju problemami behawioralnymi zawsze budzą naszą sympatię, zwłaszcza jeśli są całkiem bezpieczne i można mieć pewność, że psu nie zaszkodzą, dlatego radzimy je wypróbować. Zanim zdecydujemy się na zakup kamizelki przeciw lękowi, która kosztuje około 180 złotych, może warto owinąć psa pasem tkaniny i sprawdzić efekt. Jak to należy prawidłowo zrobić, widać na powyższym zdjęciu oraz znajdujących się przy nim szkicach. Są tak wyraźne, że nie ma potrzeby tłumaczenia napisów, ale na wszelki wypadek podaję metodę zawijania w identycznej kolejności:

1. zaczynamy od przedpiersia
2. krzyżujemy na karku
3. krzyżujemy pod brzuchem
4. wracamy ponownie na grzbiet
5. zawiązujemy na supeł.  

Cały czas pamiętamy o tym, że pas materiału nie może się zsuwać, musi być ciasno zawinięty !
Prawda, że proste ? Powodzenia!

Jeśli macie Państwo jakieś doświadczenie w tej dziedzinie ? - prosimy, podzielcie się z nami. 



Skomentuj artykuł - napisz, jeśli chcesz poszerzyć zawarte w nim informacje lub podzielić się swoim doświadczeniem. Masz ciekawy tekst lub zdjęcia swojego autorstwa skontaktuj się z nami. Wszystkich chętnych do współpracy serdecznie zapraszamy!

E-mail: *
Treść: *

Prawa autorskie

Wszystkie ma- teriały publiko- wane w tym serwisie są chronione pra- wami autor- skimi. Kopiowanie całości lub części jest zabronione.
Projekt i wykonanie: Blueprint
Wszelkie prawa zastrzeżone dla piesporadnik.pl 2024
PiesPoradnik.pl ul. Grunwaldzka 487 B 80-309 Gdańsk

Zakaz kopiowania - wszystkie teksty, zdjęcia i materiały graficzne publikowane w tym portalu są chronione prawem autorskim i nie mogą być kopiowane.