Leśniczy znalazł zaginionego chłopca - ale to pies go uratował
W miejscowości Karolinów k. Piotrkowa Trybunalskiego zaginął 3,5 letni Dawid. Ostatni raz widziano go około godziny 16-tej, gdy wybiegał z podwórka za swoim psem. Rodzina początkowo usiłowała odnaleźć chłopca na własną rękę, ale gdy prowadzone przez dwie godziny poszukiwania nie dawały rezultatu - zaalarmowała piotrkowską policję. Zadanie nie było łatwe, wieś, z której pochodzi dziecko otaczają duże kompleksy leśne. W prowadzonych na szeroką skalę poszukiwaniach uczestniczyło kilkaset osób: policjanci, strażacy z psami i kamerami termowizyjnymi, policyjne śmigłowce, rodzina dziecka i okoliczni mieszkańcy.
Po kilkunastu godzinach wyziębionego i wystraszonego chłopca odnalazł w lesie, kilka kilometrów od domu, leśniczy Jerzy Łysoń. Kiedy usłyszał poszczekiwanie psa od razu pomyślał, że Dawid może być razem z nim. Chłopiec rzeczywiście znajdował w zagłębieniu terenu, leżał skulony i powtarzał, że chce wrócić do mamy. Według leśniczego dziecko przeżyło tylko dlatego, że pies cały czas ogrzewał je własnym ciałem. Dawid przeszedł szereg badań, które wykazały, że jest zdrowy,tylko trochę podrapany i pozwolono mu wrócić do domu.
Źródło: www.tvn24.pl
Powrót | Zobacz pozostałe aktualności
W miejscowości Karolinów k. Piotrkowa Trybunalskiego zaginął 3,5 letni Dawid. Ostatni raz widziano go około godziny 16-tej, gdy wybiegał z podwórka za swoim psem. Rodzina początkowo usiłowała odnaleźć chłopca na własną rękę, ale gdy prowadzone przez dwie godziny poszukiwania nie dawały rezultatu - zaalarmowała piotrkowską policję. Zadanie nie było łatwe, wieś, z której pochodzi dziecko otaczają duże kompleksy leśne. W prowadzonych na szeroką skalę poszukiwaniach uczestniczyło kilkaset osób: policjanci, strażacy z psami i kamerami termowizyjnymi, policyjne śmigłowce, rodzina dziecka i okoliczni mieszkańcy.
Po kilkunastu godzinach wyziębionego i wystraszonego chłopca odnalazł w lesie, kilka kilometrów od domu, leśniczy Jerzy Łysoń. Kiedy usłyszał poszczekiwanie psa od razu pomyślał, że Dawid może być razem z nim. Chłopiec rzeczywiście znajdował w zagłębieniu terenu, leżał skulony i powtarzał, że chce wrócić do mamy. Według leśniczego dziecko przeżyło tylko dlatego, że pies cały czas ogrzewał je własnym ciałem. Dawid przeszedł szereg badań, które wykazały, że jest zdrowy,tylko trochę podrapany i pozwolono mu wrócić do domu.
Źródło: www.tvn24.pl
Powrót | Zobacz pozostałe aktualności